Sunday, January 19, 2014

Albuquerque, Santa Fe, Socorro, Alamogordo (White Sands) - NM / Nadrabiam zaleglosci!!!

Ale dawno nie pisalam! Obiecalam sobie, ze nowe notki dodawac bede co tydzien i w sumie tego sie trzymalam caly czas, ale ostatnio nie mialam dostepu do laptopa, bo go ze soba nie wzielam, a nie lubie pisac postow na telefonie. No ale, jak to sie mowi, lepiej pozno niz wcale! 
Prawie wszyscy w komentarzach pod poprzednim postem pytaliscie o ten moj nowy tatuaz, wiec za pare dni zrobie zdjecie i Wam pokaze.
Jak dodam post, to poczytam  Wasze blogi w koncu, a teraz przechodze do rzeczy...

***

W ogole o tym nie pisalam, bo nie bylo tego w planach wczesniej, a pomysl i realizacja to byla kwestia jednego dnia w sumie. W miedzyczasie, gdy mnie tu nie bylo, zwiedzalam Nowy Meksyk!


Juz od pierwszej chwili, gdy wyszlismy z lotniska w Albuquerque widzialam ogromna roznice w krajobrazach i pogodzie. Mega wietrznie i sucho - wszedzie. Babka prowadzaca prognoze pogody powiedziala, ze bardzo chcialaby przepowiedziec troche deszczu albo sniegu, ale nie ma szans. Temperatura , jakiej doswiadczylam, wahala sie od ok. +25 stopni (i walacego slonca) do ok. -5.

Lecielismy i spalismy w Albuquerque, ktore to miasto, wedlug mnie, powinno byc stolica stanu. To tam sie wiecej dzialo, miasto o wiele wieksze no i czlowiek nie czul sie jak na jakims zadupiu :D. No ale stolica jest Santa Fe, oddalone od Albuquerque o jakas godzine drogi autem na polnocny wschod.

Chcielismy skorzystac z okazji i poleciec balonem lub przejechac sie kolejka na najwyzszy szczyt w Albuquerque, ktory mierzy ponad 3km wysokosci. Niestety przez prawie caly czas, kiedy tam bylismy, wiatr wial ze zbyt duza sila i nie bylo to mozliwe, chociaz probowalismy z milion razy. No trudno, z kolejki skorzystalismy ostatniego dnia tuz przed powrotem do Atlanty, a balon nie zajac, nie ucieknie... 

W drodze na tramway.

Albuquerque w nocy...

...i w dzien.

Old Town


Jakas gora :P.

Jednego dnia, gdy byslimy w Santa Fe i lazilam po miescie sama, w pewnym momencie juz mialam dosc. Nie dosc, ze non stop ktos mnie zaczepial, to naprawde nie mialam co robic! Poszlam wiec do centrum handlowego, gdzie, w srodku dnia, bylo zaledwie kilka osob na krzyz, bez kitu. Nie przywyklam do tego, az mi bylo glupio wchodzic do sklepow, bo w prawie kazdym bylam sama :P. Tak czy siak, oczywiscie nie wyszlam z pustymi rekami... Kupilam sukienke za $20, przeceniona z $60.

Pojechalismy sobie na White Sands, ktore miesci sie w Alamogordo, niecale 3 godziny drogi autem na poludnie od Albuquerque, blisko granicy z Meksykiem. Po drodze zatrzymalismy sie po srodku niczego, przeskoczylismy przez ogrodzenie i weszlismy na szczyt niewielkiej gory, zeby popatrzec sobie troche na okolice. W tamtym momencie wial spory wiatr, ale bylo bardzo cieplo.







Pozniej zatrzymalismy sie tez w Socorro, zeby cos zjesc. Ja naprawde podziwiam ludzi, ktorzy mieszkaja w miejscach takich, jak to... Dookola same pustynie i gory, w lato taki skwar, ze szok, miasteczka malutkie, nic nie ma, a najwieksza atrakcja jest "the world's largest pistachio" (KLIK). Poszlismy na spacer w okolice domow i niektore wygladaly, jakby nalezaly do naprawde bogatych ludzi. Ciekawi mnie to. W sumie jesli ktos mieszka w takim miejscu cale zycie, to jest mu pewnie wszystko jedno. Bo nie wydaje mi sie, zeby ktokolwiek z wlasnej woli chcial sie tam przeniesc.
No, chyba ze starsi ludzie do miasta o nazwie Truth or consequences, gdzie znajduja sie zrodla termalne ;).

Socorro 1

Socorro 2

Socorro 3

Pozniej zatrzymac sie musielismy jeszcze raz, bo niechcacy przegapilismy zjazd na White Sands, przez co pojechalismy troche za daleko. Po zawroceniu okazalo sie, ze musimy przejechac przez amerykanska kontrole graniczna (bylismy bardzo blisko Meksyku) i spedzilismy tam ok. 20 minut, bo jedyny dokument, ktory mialam przy sobie, to moj polski dowod osobisty, a pan celnik (bardzo mily zreszta) nie mogl uporac sie z komputerem, ktory to mial sprawdzic czy naprawde mam ta wize, o ktorej mowilam. Ale przynajmniej zobaczylismy jeszcze jedno fajne miejsce po drodze!




Nie raz zdarzalo sie, ze uszy mi sie zatykaly, bo tak wysoko trzeba bylo wjechac :).
No, takze po dojechaniu do White Sands... WOW. Naprawde, mega miejsce. Bylam (i dalej jestem) pod ogromnym wrazeniem! Te wszystkie krajobrazy i w ogole. W dodatku po jakims czasie tam byl zachod slonca, wiec juz w ogole super efekty. Poza tym, bylo tam tak cicho, ze az mi swiszczalo w uszach! Nigdy wczesniej nie bylam w az tak cichym miejscu. To byl moj ulubiony punkt tej wycieczki.
Temperatura tam spadla nieco ponizej zera, a jak dotknelam piasku, to mialam wrazenie, ze dotykam sniegu, bo taki zimny byl!










W dzien wylotu pojechalismy raz jeszcze sprawdzic czy moze dziala kolejka i okazalo sie, ze wiatr wial z ciut mniejsza sila i moglismy skorzystac! Super, bardzo mi sie podobalo. Wysokosc to ponad. 3km, wiec na samej gorze bylo naprawde zimno (uszy mi prawie odpadly...), lezalo sporo sniegu, no i bylo wietrznie, co zobaczyc mozecie na ponizszych zdjeciach :). Sam wjazd na gore trwal ok. 10 minut.



Mina, ktora tym wszystkim niedowiarkom, 
ktorzy nie wierzyli, ze bede w Ameryce, mowi grzeczne:
"told you, bitcheeeees!!!"





Cale szczescie, ze zwiazalam wlosy w kucyk :D.



Od razu po powrocie na dol wsiedlismy do auta i ruszylismy na lotnisko, bo zostalo nam bardzo malo czasu do lotu. W miedzyczasie dostalismy info, ze wylot opozni sie o 30 minut, wiec sie troche moglismy zrelaksowac. Natomiast po tym, jak juz wszyscy usiedli w samolocie na swoich miejscach okazalo sie, ze maszyna sie zepsula! Najpierw opoznienie mialo wyniesc 30 minut, pozniej kolejne 40, a pozniej "moze godzine"... Skonczylo sie na tym, ze na lotnisku siedzielismy nieco ponad 8 godzin. Pasazerowie z naszego samolotu mieli za darmo wode, herbate, kawe, batoniki, orzeszki, kanapki, salatki i pizze, wiec przynajmniej tyle ;). Najgorsze bylo to, ze wylecielismy o 21, czyli w Atlancie bylismy o polnocy, dodac 2 godziny (inna strefa czasowa) i juz mamy 2 nad ranem, a ja musialam zrobic pranie, ogarnac sie i spakowac raz jeszcze, bo nastepnego dnia o godz. 11 mialam samolot do Miami, gdzie polecialam sobie sama na dwa dni. Ale wiadomo - nie takie rzeczy sie robilo, wiec oczywiscie dalam rade! Polozylam sie po 4, wstalam o 7 i jazda :).

Podsumowujac, bylo bardzo fajnie, podobal mi sie ten inny swiat. Mam jednak wrazenie, ze zobaczylam to, co Nowy Meksyk ma do zaoferowania, wiec raczej nie bede tam wracac. No chyba ze po to, zeby sobie poleciec balonem, o ile wczesniej nie znajde innego miejsca, ktore oferuje to samo...

Dzieki za uwage ;).
Do uslyszenia!

18 comments:

  1. Też byłam niedawno w Nowym Meksyku, haha! :D Co prawda zobaczyłam tylko północną część stanu i wróciłabym tam chociażby z tego powodu, że ciągnie mnie do południowej, meksykańskiej granicy ;)). Ale założę się, że White Sands robiło ogromne wrażenie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Taaaak! Jesli bedziesz miala okazje ponownie odwiedzic Nowy Meksyk, to naprawde BARDZO polecam White Sands!

      Delete
  2. Widoki przepięknee :)) Czekam na post z Miami!! :)

    ReplyDelete
  3. omg widoczki niesamowite! Ty to olatasz sie tymi samolotami, ja ani razu nie lecialam ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wlasnie o ilosci lotow ostatnio myslalam! :P

      Delete
  4. ale świetnie ;D
    widoki piękne .
    Mam nadzieję, że ja też za jakiś czas będę mogła wstawić zdjęcie, dla tych wszystkich niedowiarków ;D
    ale jeszcze dłuuuuga droga przede mną...
    Czekam na notkę z Miami ;p
    Pozdrawiam ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na pewno bedziesz mogla! Trzymam kciuki, wiesz o tym :)

      Delete
  5. Zdjecia White Sands bezkonkurencyjnie niesamowite, ale widok na nocne Albuquerque tez strasznie mi sie podoba :)
    The largest pistachio mnie zabilo haha. A mina "told you,..." mistrzowska :D Fajnie, ze koncowo udalo sie z ta kolejka, bo widoki warte zobaczenia, zdecydowanie!

    ReplyDelete
  6. Może jestem dziwna, ale ciesze się razem z Tobą z tego wszystkiego, really :D. Super, że trafiła Ci się taka rodzinka, że trafiają Ci się takie okazje i wycieczki! Buziaki :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niiieee, to nie jest dziwne, to bardzo mile :))

      Delete
  7. Zakochalam się w widokach, w każdym z osobna. Masz niesamowite szczęście!! Wszystkiego dobrego :)

    ReplyDelete
  8. Albuquerque kojarzy mi sie tylko z Breaking Bad :D dobrze, ze wycieczka ci sie podoba :)

    ReplyDelete
  9. czasami zaluje, ze zamiast na au pair pojechalam na wymiane, super blog :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moze za jakis czas bedziesz miala okazje wyjechac w inny sposob?
      Dzieki :)

      Delete